Nie tylko jedynie człowiek powinien czerpać z nich radość.
Staw jest cząstką całego ekosystemu i jako istoty inteligentne,
musimy stwarzać warunki do jego, w miarę niepohamowanego,
zbliżonego do natury rozwoju. Każdy ma swoją wizję świata.
Ja też. I skoro tylko nadarzyła mi się życiowa okazja przeobrażenia
marzeń w realny kształt, bez wahania zacząłem go tworzyć.
Tworzę go zresztą do dziś. Jest to proces, który nie ma kresu,
bo ewolucja świata trwa wiecznie. Więc może raczej ukierunkowuję
niż tworzę?
Zatem, skoro mam komuś wnosić opłaty za możliwość wędkowania,
może lepiej łowić na swoim? Przecież, do cholery, dysponuję
sporą działką na wsi, jestem z wykształcenia, praktyki i
zamiłowania konstruktorem budowlanym z uprawnieniami(!).
Staw? "No problem", jak mawiają Chińczycy w Ameryce.
Ale, nie tak prędko! Dzisiaj mamy takie niesamowite możliwości
technologiczne, że praktycznie tylko środki finansowe ograniczają
nam nasze apetyty. Chociaż nie tylko finansowe...
O TYM, JAK SAZAN STAW BUDOWAŁ
Niezależnie od wielkości działki i tym samym wielkości
zbiornika, rozważyć musiałem najpierw takie jego usytuowanie,
aby był w jak największym stopniu zlewnią wód opadowych.
W drugiej kolejności zbadałem rodzaj gruntu i stopień jego
nasiąkliwości. Inaczej podchodzi się do gruntu ilasto-gliniastego,
nieprzepuszczalnego, czy też terenu o wysokim poziomie wody
gruntowej, gdzie wystarczy czasem wykopać dołek a woda pojawi
się sama. Zupełnie zaś inaczej na gruncie piaszczystym,
przepuszczalnym, gdzie woda opadowa znika w oczach. W moim
przypadku, w miejscu przyszłego zbiornika, wywierciłem ręczną
wiertnicą (świdrem) otwór o głębokości ok. 1m i zalałem
go do pełna wodą. Niestety, po kwadransie nie było śladu
wody. To z góry narzuciło konieczność wykonania jego odpowiednio
szczelnej konstrukcji.
Drugą bardzo ważną sprawą, to problem znalezienia jak najtańszego
źródła wody. Należy się liczyć z ubytkiem wody poprzez parowanie
bezpośrednie wody z jej powierzchni lub pośrednie przez
liście roślin wynurzonych, szczególnie w upalne dni, możliwości
nieszczelności konstrukcji zbiornika oraz poprzez kapilarne
jej podciąganie przy zarastających z czasem roślinnością
brzegach. Musimy z góry wiedzieć, skąd będziemy czerpać
wodę do zbiornika o tym typie konstrukcji. To tak strategiczna
sprawa, że musimy o niej pomyśleć zanim zaczniemy dalsze
działania. Założenie, że np. źródło wody znajdziemy w oparciu
o istniejący wodociąg może ostatecznie być tak iluzoryczne
jak realne będą pierwsze rachunki za jej zużycie. Im większa
powierzchnia zlewni naszego zbiornika, im więcej źródeł
jej pozyskania, tym lepiej. W moim przypadku, mam 3 źródła
wody, a to: wodę opadową ze zlewni o pow. ok. 1ha co znaczy,
że woda deszczowa spływa z tej powierzchni wprost do zbiornika,
studnię kopaną o wydajności ok. 1m3 na dobę i najdroższe
źródło czyli wodę z sieci wodociągowej. Nawet dla wody deszczowej
z dachu domu i garażu zbudowałem kanalizację skierowaną
do stawu.
Trzeba tu zaznaczyć, że najlepszym źródłem bo najtańszej,
najmniej zmineralizowanej i najbardziej natlenionej wody
jest woda opadowa, pochodząca z deszczu. Ma same zalety!
Ale i jedną wadę - dopływa w czasie i ilościach, których
zupełnie nie znamy... Szkoda.
Założenia
Mądrzy, zawsze mnie uczyli, że przed jakimkolwiek przedsięwzięciem
należy zrobić porządny plan. Każdy zaś plan winien opierać
się na jakichś założeniach. Rzeczywiście, w tym przypadku
musimy określić dokładnie "warunki brzegowe" oraz
zrobić bardzo porządny "business plan". Im większe
przedsięwzięcie tym bardziej dokładnie i porządnie! To wyjątkowo
ważne!
Po pierwsze musiałem określić cel. A było nim stworzenie
takiego kawałka własnej wody, aby mógł pełnić rolę stawu
rybnego, basenu do kąpieli latem i lodowiska zimą. Każde
następne przemyślenie musiało być temu celowi podporządkowane.
Dlaczego to było takie ważne? Dlatego, że każdy z tych wymienionych
elementów, zauważcie, wymaga zupełnie innych parametrów.
Staw rybny wymaga zależnie od gatunków hodowanych ryb,
ich wielkości, możliwości zasilania w wodę i wielu innych
elementów, odpowiedniej powierzchni, wody w części zarówno
i płytkiej, jak i głębokiej, aby ryby i inne stworzenia
wodne miały możliwość przezimowania. Literatura fachowa
różnie określa potrzebną głębokość stawu hodowlanego. Najczęściej
padają tu wartości od 1,00 do 1,20 m. Taka głębokość winna
wystarczyć mieszkańcom stawu do przezimowania w naszym klimacie.
Również im większe mają pływać w nim ryby, tym większa musi
być powierzchnia wody.
Z kolei basen w mojej ocenie winien mieć i odpowiednią
długość i odpowiednią głębokość. Na razie nie mówimy o jakości
wody! Z doświadczenia wiem, że można sobie zupełnie swobodnie
i komfortowo popływać w basenie o długości 25 m. Natomiast
jego głębokość jak sądzę, winna mieć na pewno więcej niż
1,20 m. Założyłem zatem 2,00 m. Do tak głębokiej wody można
nawet skoczyć "na główkę".
Wreszcie lodowisko, czyli możliwość wykorzystania stawu
w okresie zimowym. Osobiście nie należę do morsów i kąpiel
w głębokiej, lodowatej wodzie z łyżwami na nogach niezbyt
mi odpowiada. Ze względów zatem bezpieczeństwa głębokość
wody pod lodem w ten sposób wykorzystywanym miejscu, powinna
być niezbyt wielka. Ten parametr zatem określa wydzielenie
takiej (płytkiej) strefy zbiornika, aby można było zimą
na jej zamarzniętej powierzchni przebywać swobodnie bez
stresu.
Rzecz może bardziej natury estetycznej, ale w założeniu
przyszły staw miał być oczywiście bardzo naturalnie wkomponowany
w krajobraz działki i to tak, jakby był tam od lat i aby
jak najmniej było w nim czuć rękę twórcy-człowieka. To wcale
nie takie łatwe!
Mając powyższe na uwadze, przystąpiłem do projektowania
stawu.
Koncepcja
Jaką wybrać konstrukcję i materiał na nią? Szkoda tu może
i czasu i miejsca na prezentację różnorakich genialnych
pomysłów i rozważań jakie wpadały mi do głowy na temat wyboru
konstrukcji stawu. Ostatecznie wybór padł na szczelny, niespuszczalny,
żelbetowy zbiornik. Zadecydowały o tym zarówno warunki gruntowo-wodne,
lokalizacja, powaga i rozmach przedsięwzięcia, jak i zaufanie
do zalet żelbetu, jako materiału do tego typu budowli. Z
żelbetem mam do czynienia w swojej pracy na co dzień i wiem,
iż długo jeszcze ten materiał nie będzie zastąpiony przez
żaden inny. Sam w sobie potrafi być szczelny, jest odporny
na czynniki zewnętrzne statyczne i dynamiczne, wilgotnościowe
i klimatyczne, jest trwały i długowieczny, praktycznie nie
wymaga napraw. W połączeniu ze stalą stanowi materiał przenoszący
niesamowicie duże obciążenia dające się wprost wyliczyć!
Można dość dowolnie kształtować jego przyszłą formę. Oczywiście
ma i wady, które jednak nie przeważyły szali wyboru.
Powoli zatem zaczął się wyłaniać przyszły obraz żelbetowego
zbiornika, który miał stać się (he, he, he) stawem, "naturalnie
wkomponowanym w krajobraz"! Szkice ołówkiem, rysunki,
przekroje, aksonometryczne ujęcia i wiele, wiele godzin
ślęczenia nad literaturą o hodowli ryb i wodnych roślin,
o tym co można a czego należy się wystrzec, zdeterminowało
moje działania projektowe. W końcu wyłoniła się koncepcja
będąca wytycznymi do przyszłego projektu.
Projekt
W jaki sposób zostały określone parametry stawu opisałem
wyżej. Przyjąłem, że kształt powierzchni stawu winien być
raczej obły, lecz nie może być kołem. Ze względu na deskowanie
ścian do robót betonowych winien być niezbyt skomplikowany
aby możliwe było użycie typowych materiałów szalunkowych
używanych powszechnie na każdej budowie. Z różnych przymiarek
wybrałem figurę stworzoną przez połączenie rozsuniętych
o 5 m dwóch połówek koła średnicy 25 m. Powstała w ten sposób
powierzchnia była bardzo podobna do owalu, którego prostopadłe
średnice, oparte na osiach symetrii miały odpowiednio 25
i 30 m. W mojej ocenie ten kształt był już "akceptowalny"
jako zbliżony do stworzonych przez naturę.
Odpowiednie normy budowlane określają głębokość posadowienia
konstrukcji budowlanych poniżej poziomu gruntu ze względu
na jego przemarzanie. W moim przypadku głębokość ta określona
jest na 1 m (w różnych częściach kraju wartości te są różne!).
Oznacza to, że fundament każdej budowli winien być posadowiony
nie płycej od tej wartości. Nie rozwijając więcej szczegółów
związanych z obliczeniami statycznymi, wymiarowaniem konstrukcji
i sposobem jej zbrojenia, można z rysunku rzutu i przekroju
podłużnego (patrz rysunek nr 1) odczytać najistotniejsze
elementy, które uwzględniłem w czasie projektowania. Na
niektóre zwrócę tu może szczególną uwagę.
Zbiornik został podzielony na dwie części. Płytsza, służąca
do stworzenia tzw. strefy bagienno-błotnej, do obsadzenia
roślinnością wodną wynurzoną i zanurzoną potrzebną do produkcji
niezbędnego do życia tlenu (zbiornik nieprzepływowy!) oraz
szybkiego stworzenia odpowiedniej biocenozy tego sztucznego
z początku środowiska. Na tę część przeznaczyłem ok. 30%
powierzchni przyszłego stawu. Część głębsza, służąca zarówno
do kąpieli jak i będąca schroniskiem ryb przed upałem i
niebezpieczeństwami jest miejscem umożliwiającym przezimowanie
ryb.
Obydwie części rozdzieliłem podwodnym, w kształcie łuku,
murkiem żelbetowym, który aby umożliwić przepływanie ryb
z jednej części do drugiej, ma wierzch zanurzony pod powierzchnią
wody o ok. 40 cm. Tworzy on w ten sposób uskok, który od
głębszej strony ma ok. 60 cm. Od tego miejsca dno części
głębokiej jest pochylnią o nachyleniu 1 : 20. Tak ukształtowane
dno wymusza przemieszczanie się mułu do najniższego poziomu.
W najgłębszym miejscu dno jest 2 m poniżej zwierciadła wody.
Nie jest to jednak największa głębokość zbiornika. Dodatkowo
w poziomie poniżej dna, przewidziałem założenie trzech sztuk
o metrowej średnicy i głębokości studni z kręgów. Studniom
tym przydzieliłem kilka ról. Po pierwsze, dwie z nich ze
swoim żelbetowym dnem posłużyły jako fundament dla dwóch
żelbetowych słupów mających na celu wspierać konstrukcję
przyszłego pomostu. Po drugie, wszystkie te studnie osadzone
w najgłębszej części zbiornika, przeznaczone zostały na
osobliwe zbiorniki nieczystości i mułu. Wystarczy w razie
potrzeby zanurzyć w nich pompę tzw. szlamówkę i wypompować
część ich zawartości na zewnątrz. Proces osiadania w nich
mułu może rozpocząć się na nowo. Zmniejszenie ilości mułu
szczególnie ważne jest w okresie zimowym (przyducha!). Po
trzecie, tak głębokie miejsca są znakomitą kryjówką dla
większych lub nie lubiących światła ryb np. dla suma czy
węgorza. W końcu, jednym z założeń było hodować tu ryby!
Część płytsza zbiornika została przewidziana do zasypania
gruntem z wykopów a z wierzchu tzw. pospółką czyli urobkiem
o zróżnicowanej frakcji z dna rzek lub żwirowisk. Również
i tutaj tak zaplanowałem ukształtowanie dna aby miało ono
spadek w kierunku rowu biegnącego wzdłuż murku żelbetowego
rozdzielającego obydwie części. Dokładniej widać to na rysunku
przekroju podłużnego zbiornika.
Pierwsza roślinność i żywe organizmy
Zasypaną płytką część przyszłego stawu z odpowiednio uformowanym
dnem, zalałem wodą do górnego poziomu murku rozdzielającego.
Był to i sprawdzian szczelności tej części, jak i stworzenie
warunków do jej obsadzenia roślinnością wodną wynurzoną
wzdłuż brzegów (pałka szerokolistna, wąskolistna, kosaciec)
jak i zanurzoną (moczarka kanadyjska) w rowie ukształtowanym
wzdłuż wspomnianego murku. Była to wiosna. Przez lato obydwa
rodzaje roślinności rozrosły się w dużym stopniu. Szczególnie
pałka szerokolistna i moczarka kanadyjska okazały się bardzo
plennymi. Do rowu, w którym było ok. 40-50 cm wody wpuściłem
również różne żyjątka. Znalazły się tutaj zatem rozwielitki,
larwy ochotki i tubifex kupione w sklepie akwarystycznym,
pijawki czarne i brązowe schwytane w okolicznych rowach
melioracyjnych, różnego rodzaju ślimaki, widelnice i zupełnie
mi nieznane stworzenia wyciągane przy byle okazji z różnych
dziwnych a mokrych i błotnych miejsc. Trwało to do jesieni.
Pierwsi mieszkańcy stawu
Na przełomie października i listopada przystąpiłem do zalewania
części głębokiej, korzystając ze wszystkich źródeł wody.
Udało się w tym czasie zalać prawie całe jej dno. Uwzględniając
wspomniane wyżej studnie, były tam w tej sytuacji 3 "dołki"
z głębokością wody 2 m! I w tym czasie zadzwonił mój kolega
z wiadomością, że ma suma ok. 2 kg i czy go przypadkiem
nie chciałbym wpuścić do tworzącego się stawu. Szybko przystałem
na tę propozycję i razem dokonaliśmy pierwszego "zarybienia".
Był to początek grudnia. Wcześniej widziałem jak do pierwszej
nalanej wody schroniły się okoliczne żaby, chcące widać
przezimować. O jedzenie dla suma zatem nie musiałem się
martwić. Z czasem wody w zbiorniku zaczęło przybywać. Obfite
opady deszczu, śniegu i jego roztopy w cieplejsze dni, woda
pompowana z posiadanej studni głębinowej oraz uzupełnianie
tego wszystkiego wodą wodociągową dały zwolna efekty w postaci
podnoszenia się poziomu przyszłego stawu. Wiosną doszedłem
do wniosku, że zaczął się już czas zarybiania innymi gatunkami.
Zakupiłem u hodowców pierwsze kilkadziesiąt sztuk kroczka
karpia i lina. Karp okazał się bardzo widowiskową rybą.
Lin mniej...
Z czasem zacząłem wprowadzać następne gatunki ryb i roślin
a niejako i przy okazji wraz z nimi cały szereg bezkręgowców
i żyjątek wodnych, które znalazły znakomite warunki dla
swojego bytu. Dzisiaj, po paru latach, niektóre gatunki
bardziej ekspansywnych roślin trzeba nawet poskramiać. Bardzo
pomagają mi w tym duże karpie, które z upodobaniem wyrywają
liście i kwiaty grążela żółtego czy też kłącza pałki szerokolistnej,
zapewne w poszukiwaniu smakowitych kąsków. Dobre warunki
wzrostu, kwitnięcia i rozmnażania się świata fauny i flory
w zrealizowanym w powyższy sposób zbiorniku, potwierdzają
jak na razie, słuszność dokonanych założeń. Staw żyje...
Chwała mu za to.
|
Zdj.1. Duży zakres robót ziemnych wymaga zastosowania
odpowiedniego sprzętu.
Przy pracy ładowarka Ł-34.
|
|
Zdj.2. Dwie z docelowo trzech studni już posadowione.
Trwają prace przy niwelacji gruntu pod ściany zbiornika.
|
|
Zdj.3. Szalowanie i zbrojenie ścian zbiornika.
|
|
Zdj.4. Wylane i rozdeskowane ściany (część głęboka).
|
|
Zdj.5. Widoczny murek żelbetowy, rozdzielający
część głęboką od płytkiej zbiornika.
Stoję na "pniaku" pod przyszły kamień,
ozdobny element stawu.
Widać, że murek jest niższy o 40 cm od góry ścian
zewnętrznych zbiornika.
|
|
Zdj.6. Na "pniaku" posadowiłem kamień
ozdobny.
Na kamieniu posadowiła się Sazanówna...
Widać zasypaną już część płytką stawu. W części
głębokiej kończy się betonowanie dna zbiornika.
|
|
Zdj.7. Sazan-ikrzyca (:-)) prezentuje okazy kamieni
przeznaczone do ozdoby
i umocnienia stromych skarp przyszłego stawu.
Największe głazy "włożyła" tu koparka.
Ustawianie ich na miejscu musiało już odbyć się
ręcznie...
|
|
Zdj.8. Własnoręcznie również odbywało się umocnienie
skarp wokół zbiornika
- kamieniami przywiezionymi z Raby.
Wiele tygodni pracy (popołudniami) dało ostatecznie
wspaniały efekt...
Sazan nie mógł długi czas wyprostować grzbietu...
|
|
Zdj.9. Nie zważając na pierwszy plan (:-)),
proszę zauważyć 2 żelbetowe słupy pod konstrukcję
przyszłego pomostu.
Dno części głębokiej jest już zabetonowane w całości,
a 3 studnie zalane wodą! Szczelne...
|
|
Zdj.10. To zdjęcie niezbyt kompatybilne porą roku
z poprzednim...
Jednak prezentuje zalewanie zbiornika wodą.
Pod pierwszym listopadowym lodem już mieszka sum!
Dzisiaj waży kilka razy więcej.
|
|
Zdj.11. Po raz pierwszy napełniony wodą staw został
skuty lodem.
Konstrukcja ścian wytrzymała jego napór. Oby do
wiosny... Choć nie powiem, lubię jeździć na łyżwach.
|
|
Zdj.12. Sazan wiercący otwory w lodzie.
Skoro jest pierwszy mieszkaniec stawu może trzeba
mu więcej powietrza?
|
|
Zdj.13. Widok stawu i okolicy z lotu ptaka. Dotychczasowy
ugór zmienił swoje oblicze. Zmiana otoczenia, inny
mikroklimat, nowa jakość.
|
|
Zdj.14. Dzisiejszy wygląd stawu. Umocnione
rzecznymi otoczakami i kamieniami skarpy nikną w wodzie.
Spośród kamieni wyrastają rośliny sadzone zarówno
z rozmysłem, jak i samosiejki.
Wokół przybywa drzew i krzewów wtapiających wodną
taflę w otoczenie.
W samym stawie pięknie rozrasta się roślinność wodna,
zaś różne gatunki zwierząt wodnych, owadów i ptaków
znalazły tu swoją ostoję.
Dla wielu np. ryb i żab jest to już miejsce urodzenia...
|
I tak oto kończy się moja przydługa opowieść o tym jak Sazan
staw budował. Wielu pytało mnie o wiele szczegółów. Trudno
czasami opowiadać ciągle to samo. Irytujące. Mogę im teraz
wskazać ten adres. Niech poczytają. Żywię nadzieję, iż w
miarę posiadanego wolnego czasu pojawiać się tu będzie więcej
ciekawych a może ciekawszych rzeczy. Wielu mnie do tego
namawia. Pożyjemy, zobaczymy...
Sazan
Kraków, 4 lipca 2001 r.
|